top of page

Współczesna Polska Poezja

Sylwia Kanicka

Robert Tondera

 

Sylwia Kanicka                      

Robert Tondera

 

Sylwia Kanicka                        

Robert Tondera

 

Sylwia Kanicka                      

Robert Tondera

 

Sylwia Kanicka                      

Robert Tondera

 

Sylwia Kanicka                      

Robert Tondera

 

Sylwia Kanicka                      

Robert Tondera

 

Sylwia Kanicka                      

Robert Tondera

 

Sylwia Kanicka                      

Robert Tondera

 

Sylwia Kanicka                      

„                                                                                                         Na pustej scenie

                                                                                      Stawiam zegar z kukułką

                                                                                      Czas nie gra roli

                                                                                                                                            

                                                                                                                                                       Robert Tondera

Rozmowa z Robertem Tonderą, polskim aktorem teatralnym, filmowym

i dubbingowym. W 1989 roku ukończył PWST w Warszawie. Od 1989 do 2007 roku występował w Teatrze Nowym w Warszawie, był m.in. asystentem dyr. Adama Hanuszkiewicza. Od 1 listopada 2007 jest aktorem w Teatrze Rampa na warszawskim Targówku. Jest reżyserem spektakli Cywilizacja Vivat! oraz Dziwnaki i Święto Lasu w Teatrze Nowym. Współautor tomiku „Niekompatybilni”. Jest autorem książki dla najmłodszych Dziwnaki i Święto Lasu oraz scenariusza teatralnego Cywilizacja Vivat!. Jest członkiem Klubu Rotary Warszawa - Józefów, ZZAP, ZASP i ZAiKS.

 

Od marca 2020 roku prowadzi Ogrodowe Czytania Czwartkowe, w których prezentuje wiersze poetów z całej Polski.

Jest Pan zapracowanym człowiekiem, działającym w różnych miejscach. W jaki sposób znalazł Pan czas i jak zrodził się pomysł Ogrodowych Czytań Czwartkowych?

Marzec i kwiecień to najbardziej zapracowane, dla aktorów w teatrach, miesiące w roku. Z dnia na dzień zostaliśmy pozbawieni możliwości spotykania się, wspólnej pracy. W tym czasie zakończyłem kilka projektów, nad którymi pracowałem. Szukałem zajęcia. Zacząłem udostępniać swoje własne scenariusze pracy z dziećmi, bo przed aktorstwem jestem nauczycielem, podobnie jak żona. Można do nich dotrzeć na Facebooku jeszcze przed ukazaniem się pierwszych ogrodów. Dodatkowo nie mogłem prowadzić swojej grupy teatralnej w Centrum Kultury i Sportu w gminie Jabłonna, gdzie jestem społecznym instruktorem. W tym czasie zaczęliśmy się łączyć internetowo z przyjaciółmi, pozbawieni możliwości spotkań, i rozmawiać o tym wszystkim, co się dzieje i jak sobie z tym poradzić. Muszę zaznaczyć, że Teatr Muzyczny Rampa jest teatrem, gdzie pracuje wielu znakomitych artystów. W ten sposób zaczęły powstawać pojedyncze projekty muzyczne, koncerty w internecie. Mój przyjaciel, Michał Sołtan, zaczął występować na swoim balkonie. Ja, jako miłośnik słowa, będący przez 12 lat asystentem Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Żywego Słowa, przypomniałem sobie, że 15 lat temu wydałem tomik poezji, wspólnie z przyjaciółką poetką. Nagrałem jeden ze swoich wierszy i zaproponowałem taką formę prezentacji w internecie, na początek ludziom z mojego terenu, czyli z gminy Jabłonna, i czekałem na reakcję. W ciągu kilku dni nadeszło kilkanaście wierszy i to było wspaniałą prognozą, niesamowicie cieszył mnie odzew. Stały się one też podstawą do pierwszego odcinka. Później rozszerzyłem przyjmowanie wierszy o autorów z terenu Mazowsza. Zaczęły przychodzić wiersze z różnych stron, pomyślałem, dlaczego mam zamykać drogę ludziom, którzy, tak ja kiedyś, być może pisząc do szuflady, chcieliby, abym przeczytał ich wiersz. Otworzyłem się na całą Polskę. Obecnie wierszy przychodzi bardzo dużo. Najwięcej po czytaniu w czwartek.

Natomiast nazwę wymyśliłem inspirowany Pałacem w Jabłonnie, gdzie przebywał Stanisław August Poniatowski i miał czwartkowe obiady, stąd też menu, które jest przy Ogrodach. Skoro największe dzieła mogły być czytane podczas obiadów u króla, to dlaczego nie może być czytań w ogrodzie dzieł zwykłych poetów. W ten sposób, po nawiązaniu do czwartkowych obiadów, powstała właśnie nazwa Ogrodowych Czytań Czwartkowych.

 

 

 

Wierszy przybywa. Czy Pan sam czyta wszystkie i wybiera te do prezentacji?

Wszystkie wybieram sam. Szczerze, poświęcam temu, żeby przeczytać wszystkie, kilka dni w tygodniu. Wybieram drogą eliminacji, tzn. znajduje jakiś wiersz klucz wokół którego powstaje kolejny ogród. Nie ma wierszy lepszych czy gorszych, tylko takie, które do tego wiersza kluczowego pasują. Moi Mistrzowie mówili zawsze, przeczytaj to ze zrozumieniem, więc pochylam się nad wierszami, czytam je wiele razy. Bardzo dokładnie przygotowuję się do przeczytania utworu. Staram się nie obrazić żadnego z twórców, którzy przysyłają do mnie swoje wiersze. Mam świadomość, iż ludzie osobiście podchodzą do tego co piszą. Wiersze są pisane pod różnym wpływem, a że kiedyś pisałem i wracam powoli do tego, co mnie cieszy, nie chciałbym sprawić przykrości nikomu, w tym również sobie. Wybieram sam, subiektywnie, to zaznaczam od samego początku, natomiast w samym montażu pomaga mi bardzo rodzina, na którą mogę liczyć. Po dziesiątym odcinku, mądrzy ludzie zwrócili mi uwagę na jakość tych nagrań oraz ilość osób oglądających. Liczba wyświetleń każdego odcinka bardzo rosła. Stwierdziłem, że jeżeli rzeczywiście jest tyle osób zainteresowanych tym obrazem, to warto nad nim popracować. Zdecydowałem wówczas, by przenieść prezentację na youtube, które daje lepsze, dużo wyższe możliwości. Teraz tylko czasami słychać szum wiatru, ale to już tylko tło dla wierszy. Jak już wspomniałem, w całym projekcie pomaga mi rodzina. Uczciwie powiem, gdyby nie syn, który cierpliwie montuj każdy odcinek, było by mi bardzo trudno. W ogóle jest to praca kilku osób. Syn montuje filmy. Żona, jako polonistka, pomaga mi rozgryzać zagadki językowe. Tu muszę powiedzieć, że ludzie piszą w rożnych językach. Uczę się wymowy. Musiałbym być poliglotą, aby to wszystko rozgryźć, dlatego bardzo poważnie podchodzę do przygotowania się do nagrań. Zależało mi i nadal zależy, żeby to było czytane z godnością.

 

Nie słychać tych wszystkich utrudnień podczas czytania.

Właśnie o to chodzi. Staram się czytać płynnie. Zależało mi, żeby to był godny projekt. Ważny. Nie był on odwzorowywany na innych. Nawet nie wiedziałem, że są takie programy, dowiedziałem się o tym znacznie później. Staram się, by Ogrody były eleganckie i bardzo się cieszę z takiego wyglądu i z takiego pozytywnego odbioru. Oczywiście nie myślałem, że będę miał tyle wierszy do czytania. Jak już wspomniałem, czytając utwór stawiam na kartce swoje znaki, którymi zaznaczam co jest ważne, znaki interpunkcyjne, swoje symbole. Przygotowuje w ten sposób odpowiednią prezentacje utworu, bo naprawdę mam tylko jedna szansę, by go przeczytać z godnością. Oczywiście wszelkie moje zapiski przy wierszach są na potrzeby nagrania. Gdybym czytał na spotkaniu bezpośrednio z odbiorcami, byłoby to zapewne bardziej emocjonalnie, bo ludzie wywołują emocje.

Czy ma Pan odzew zwrotny po prezentacji kolejnego odcinka Ogrodów, szczególnie od autorów wierszy.

Oczywiście, że tak. W ogóle koresponduje z większością autorów. Każdego informuję, że wiersze otrzymałem, wydrukowałem. A później jest kilka reakcji. Pierwsze to komentarze na youtube, to kropla w morzu. Jeszcze więcej jest ich na facebooku, a jeszcze więcej na moim mesangerze. Dodatkowo niektórzy, mający mój numer telefonu, dzwonią i piszą. Gdyby nie ten fantastyczny odzew zwrotny ten projekt dawno by się skończył. Stopień wspaniałych słów, który płynie w moją w moją stronę dodaje mi energii do dalszej pracy nad Ogrodami. Największym zaskoczeniem dla mnie była strona internetowa powstała z inicjatywy jednej ze słuchaczek. Ona sama, z własnej chęci, zebrała wszystkie informacje o Ogrodach, wówczas 23 odcinkach, posegregowała i ułożyła w czytelną całość. To był ogrom włożonej przez nią pracy. Sama, nikt jej do tego nie namawiał. Nie miała żadnego wsparcia ode mnie, przekazała mi gotowy projekt strony, w ramach, jak powiedziała, szacunku dla mojej pracy. To było dla mnie ogromnie wzruszające. Dodam raz jeszcze, że cały projekt jest robiony społecznie. Każdy, pomagający w tym projekcie, robi to społecznie. Na 100% społecznie. Powiedziałem sobie, że dopóki mogę, a mogę, to robię to i będę robił.

Internet to teraz największa siła działania. Czy nie czuje Pan, że pozwolił zaistnieć osobom, które tak naprawdę w inny sposób nie pokazałyby się? Myślę, że większość autorów, szczególnie z tych z początkowych Ogrodów, nie zdawała sobie sprawy z zasięgu całego przedsięwzięcia.

Nie wiedziałem, że będzie zapotrzebowanie na takie działania. Byłem mocno zaskoczony. Można powiedzieć, że wyrosłem z internetu, jeżeli chodzi o poezję. Mój pierwszy wiersz pojawił się 17 lat temu na portalu Poezja Polska. Wówczas poznałam wielu ludzi. Między innymi Sławę Sibigę, specjalistkę od haiku. Oboje zadebiutowaliśmy w tym samym dniu. Byłem i jestem oczarowany tym, że w trzech wersach można ująć tyle emocji. Ta znajomość przetrwała te wszystkie lata. Tak więc cieszę się, że mogę w odpowiedni, godny sposób prezentować wiersze innych, dając możliwość szerokiemu gronu poznanie ich twórczości.

Projekt zaczął się więc cieszyć dużym zainteresowaniem, nie tylko samych poetów?

Bardzo dużym, nawet się tego nie spodziewałem. Powiedziałem już, że wierszy przybywa, pojawiają się utwory spoza granic naszego kraju. Są wiersze reporterów Polskiego Radia w Londynie, którzy nawet stworzyli audycję o Ogrodach. Marlena Zynger, redaktor naczelna LiryDram, napisała obszerny artykuł na temat tego projektu. Powiem jeszcze, że wraz z artykułem pojawił się, w tym samym wydaniu, również mój wiersz, spoza wspomnianego tomiku, z czego jestem bardzo dumny. Dodatkowo zgłosiliśmy ten projekt do Ogólnopolskiej Giełdy Projektów, której finał, a w nim jesteśmy, niedługo się odbędzie. To dla mnie ogromny szok, bo wszystkie 75 projektów zgłoszonych do Giełdy zgłosiły instytucje. Okazuje się, że jako projekt internetowy, który wyszedł z małej wsi, ogarnął swoim zasięgiem połowę świata, to jest sukces i bardzo mnie to cieszy.

Ile potrwa ten projekt?

W tej chwili walczę o Antologię, którą chcę zakończyć pewien etap. To takie moje kamienie milowe. To sposób działania, który nabyłem, organizując wiele innych projektów. I teraz Antologia, to taki właśnie kamień milowy, który chcę zrealizować. Zdobyłem zaufanie włodarzy mojej gminy, zaproponowałem wójtowi gminy Jabłonna, aby objął patronatem Antologię. Już mam wsparcie Biblioteki Publicznej w Jabłonnej, patronat rozpatrywany jest przez Rzeszowski Odział Związku Literatów Polskich, wystąpię również do Warszawskiego Związku. Inicjatywę Antologii poparł oczywiście Pałac w Jabłonnie, tam, to mogę powiedzieć, odbędzie się premiera tej książki. To będzie wspaniałe podsumowanie w jednym z najpiękniejszych polskich obiektów. Sama Antologia wyglądem przypomni rozwój Ogrodów. Pierwsze będą wiersze mieszkańców gminy Jabłonna, bo od nich tak naprawdę wszystko się zaczęło. Następnie będą utwory mieszkańców Mazowsza, kolejno wiersze poetów z całej Polski, a na końcu będą utwory poetów ze świata, ponieważ również spoza granic Polski one napływają. Tak jak powiedziałem, projekt trwa i trudno powiedzieć o jego końcu.

Nie będzie Panu żal, nie będzie Panu brakowało tego projektu, w momencie gdy minie czas pandemii i będzie trzeba wrócić do normalnych zajęć, a Pan do artystycznego świata?

Ciekawe pytanie. Każdemu jest żal, gdy musi coś skończyć, ale ja jestem rozpędzony w działaniu, mam wiele rzeczy do zrobienia, szukam czasu, rozpycham się. W sumie mój syn właśnie szykuje się do wyjazdu do Azji, na studia, i mógłbym to zakończyć, bo jego pomoc jest niezbędna w montowaniu całych nagrań, ale już mi powiedział, że będzie nadal mnie wspierał, na odległość, będzie montował wszystko z Azji. Muszę powiedzieć, że czasami taki montaż nagrania trwa długie godziny, najdłuższy 7, więc być może Ogrody nie będą co czwartek, będą w inne dni. W każdym razie wiem, że ludzie czekają na te nagrania, determinacja jest po obu stronach i jeszcze raz powiem, ja stawiam sobie kamienie milowe do zdobycia i chciałbym, je zdobyć.

Tak na koniec zapytam, jakie Pan lubi czytać w ogóle wiersze?

Takie, których mogę nie zrozumieć przy pierwszym czytaniu, ale po ich przeczytaniu podskoczy mi ciśnienie. To może być jedno zdanie, może być tytuł, puenta, gra słów. Jeżeli jest coś, co jest zaskakujące, to to są moje ulubione wiersze. Nie ma ulubionej tematyki i formy, na szczęście nie ma.

I niech to będzie podsumowanie. Bardzo dziękuje, za wspaniałą rozmowę.

bottom of page